najbardziej lubiła, gdy po wszystkim zostawał na niej jego zapach. jego nie było już dawno... wyłapywała wtedy woń jego ciała na swojej skórze i przypominała sobie ścieżki jego dłoni, zawiłe szlaki jego ust. tęsknota nie była bolesna, raczej słodka. wiedziała, że wróci, że znów oplecie sobą jej drżące ciało, zostawiając na niej część siebie. wspomnienie gestu, dreszcz spojrzenia... to wszystko, co składa się na mężczyznę.
|