Próbowałem wczoraj zebrać w pamięci każdy Twój ruch i gest, niczym, kryształki diamentowego deszczu, dziś otworzyłem woreczek wspomnień i były tylko tęczowymi błyskami. Notowałem wszystkie Twoje słowa w umyśle ale wylały się, krążą w żyłach przyjemnym dreszczem. Echem odbijają się twoim głosem, spokojnym jak pola ruszane lipcowym powiewem. Napełniłem się Tobą lecz zauważyłem, że to niemożliwe, odkryłem otchłań czasu, gdzie każda nowa sekunda pragnie Cię od nowa. Jak dobrze, że dziś byłaś, że chciałaś być tam gdzie ja, gdzie nawet cisza grała muzykę, nasze ciała tańczyły w bezruchu, nasze oczy mówiły poematy zamiast ust, a usta, usta stygły gdy już powiedziały do jutra.
|