Miałam kiedyś miłość.
Była moim księżycem i słońcem, moją nocą i dniem, światłem i mrokiem. To z jej ust chciałam spijać poranną kawę do końca wszechświata. Miałam kiedyś miłość i myślałam, że jeśli choć na chwilę zniknie, moje usta uschną od niepocałunków. Myślałam, że jeżeli kiedykolwiek ona umrze, ja umrę razem z nią. Miałam miłość, po którą musiałam się schylać, którą na wpół martwą niosłam na swoich plecach. Z braku sił potykałam się i gubiłam swoje części. Miałam kiedyś miłość, której musiałam pozwolić umrzeć. I nie umarłam razem z nią. Zrozumiałam, że nic nie jest na wieczność, bo ludzie mogą tu być na ułamek sekundy, kilka dni bądź lat. Nie mam pewności, że będą przy mnie na zawsze, ale mam pewność, że zawsze mogą ode mnie odejść. I ja też mogę odejść.
|