Problemem ich wszystkich jest to, że nie jesteś zauważalna.
Nie pytają jaki jest twój ból w skali 1-10. Nie pytają ile jeszcze jesteś w stanie znieść.
Z ich skamieniałych ust wyrywa się tylko „ciągle źle się czujesz”, „mi też jest ciężko”.
Możesz siedzieć na podłodze w łazience dociskając dłonie do oczu tak mocno, jakbyś chciała wcisnąć je w tył głowy. Możesz nie spać tydzień... nic nie zauważą, o nic nie zapytają.
Nie będą przecież mieli czasu na twoje fanaberie.
Wystarczy, że przywdziejesz uśmiech, najbardziej udawany jaki możesz. Im to wystarczy - przestają wtedy obwiniać cię i nie niszczysz im już więcej ich perfekcyjnego humoru.
W środku umieraj. Wisi im to.
|