Od początku Cię lubiłem, patrzeć na Ciebie, zagadywać, rozmawiać, z początku traktowałem Cię jako koleżankę. Pamiętam kiedyś widziałem Cię na stacji pkp stałaś taka "obca", paliłaś... uśmiechnąłem się w myślach, ale nie podszedłem i sam pojechałem do domu :( Od czasu kiedy poszliśmy na obiad i patrzyłaś tak na mnie, miło mi się zrobiło, zechciałem Cię poznać, po jakimś czasie zaczęło mi na Tobie zależeć, na rozmowie, na byciu bliżej... Potem zaczęliśmy rozmawiać wieczorami i już nie mogłem przestać o Tobie myśleć. Gdy dotknęłaś mnie wtedy za rękę wszelka "złość" odpłynęła, miałaś inny głos, byłaś taka "moja", bardzo chciałem usłyszeć "coś" od Ciebie, ale tylko patrzyłaś i milczałaś... ja się wtedy pogubiłem, wracałem jak zamroczony, nie widziałem znaków. Teraz już nie wyobrażam sobie życie bez Ciebie - zawładnęłaś moim sercem, głową... Jestem w "dziwnym" stanie uniesienia, to jedyne w swoim rodzaju uczucie / 23.11.2011
|