"Milczałem. Byłem przekonany, że Anna przeżywa teraz w tej pustce i ciszy wszystkie mutacje swoich cierpień miłosnych, że przesuwają się one przed jej oczami bezszelestnie, bezwymiarowo jak duchy. Wydawało mi się, że że słyszę w niej ten krzyk, który rozlega się w człowieku, gdy cierpi. Krzyk milczenia. Krzyk, gdy mamy zagipsowane usta, kiedy wargi nasze są zaciśnięte, nieruchome, a przecież krzyczymy. Ludzie mówią wtedy: 'jak milczy' - a w nas rozlega się to nieludzkie wycie, ten ryk katowanego człowieka, który tylko my sami w sobie słyszymy. (...)"
|