wracałam wieczorem do domu od koleżanki. było już ciemno. wiadomo rurki, za duża bluza, bandamka i słuchawki w uszach. przemierzałam spokojnie aleję. poczułam dziwne uczucie, że ktoś idzie za mną, ale nie odwróciłam się. nagle ktoś szturchnął mnie w ramię. zaczęłam krzyczeć, ale ten ktoś zasłonił mi usta. "ciszej, bo ludzie pomyślą, że ja jakiś gwałciciel jestem" - zaśmiał się. "ale ty jesteś debil! kurwa straszysz mnie jak nie wiem" - zaczęłam się drzeć. "oj tam no" - wyszeptał, wziął moją rękę i wsadził do swojej kieszeni, po czym odprowadził pod dom, czule się żegnając. fajny sen, nie?
|