[1] Minął rok. Przez ten czas wydarzyło się tak wiele, a ja znów, bez jakiejś części siebie, jestem w tym samym miejscu. Znowu wszystko zwolniło, znowu zmieniło swój bieg - szkoda tylko, że nie na ten tor, który wydawał mi się najbardziej bezpieczny. Bo przecież jest stabilnie, prawda? Od jakiegoś czasu nie zmienia się nic i nie muszę być wróżką, żeby wiedzieć, że nic się nie zmieni. Wracam do 3 lipca i mam wszystko przed oczami, klatka po klatce. Analizując to mogę tylko przetrzeć grawer na pikawie i przyznać, że jest aktualny. Kurwa mać, kocham Cię do szaleństwa i nawet czuję, że w nie popadam. Może zapomniałam o danej Ci obietnicy? Może mówiąc Ci te dwa słowa myślałam, że prościej będzie je utrzymać? Wiem tyle, że zawaliłam, na całej lini. Doceniam po czasie coś, czego już mieć nie mogę. Jakiś czas temu pokazałeś mi wyraźnie, że Cię tracę. Że mimo tego, jak w kurwę będę się starać, to nigdy nie będę kimś, z kim chciałbyś dzielić życie. Z dnia na dzień widzę to wyraźniej. /f
|