Mając cały czas świata, nie umiałbym niczego zmienić. Cofnięcie czasu też pewnie na nic by się nie zdało w moim przypadku, bo popełniłabym takie same błędy jak wcześniej. Chcę zmiany, ale jednocześnie sama się sabotuję. Kiedyś nauczyłam się spychania niektórych rzeczy w otchłań zapomnienia, to był taki mój sposób na odgrodzenie się od tego, z czym nie umiałabym żyć na dłuższą metę, ale doprowadziło to do tego, że jestem jak sito, przez które przelewa się moja codzienność, i prawie nic we mnie nie zostaje. Teraz zapominam już za szybko i to, co było moją ucieczką, stało się moimi okowami.
|