Martwe
Opuszczam wzrok,
roniąc pojedynczą łzę
I chowam się w odmęcie nicości,
maskując twarde grzechy.
Zmarszczki drapią moją twarz gromiąc skórę bruzdami.
Zaciskam dłonie, szarpiąc palcami wyblakłe ubranie.
Myślami zsuwam się w głąb ludzkiego bytu-
rozważam trudne pytanie
i brak na nie odpowiedzi.
Cisza trzaska moimi kośćmi,
raniąc głośno moją duszę.
Pryska wyimaginowany świat,
pryskasz ty i ja
-nie ma nas.
|