Żyję w przeświadczeniu, że miłość rani, sprawia ból, roztrzaskuje serce na kawałki. Rozpaczam kolejny raz, nie chce, nie potrzebuję. Samodzielność, niezależność, sama sobie. Moje serce opatulone jest ciepłym puszkiem, za którym stoi ciężki mur. Rozumiesz? Moje serce jest delikatne, a cięzko sie przez nie dostać. Odpuszczam nocami. Przecież kiedyś trzeba zrozumieć, że sama wszystkiego nie zrobię. Niekiedy chciałabym, aby ktoś zrobił mi naleśniki na śniadanie, dołączył karteczkę 'dobrze, że jesteś', ucałował i powiedział szczerze, że jestem dla niego najlepsza. Potem się budzę. Mur stoi solidnie, chwała mu za to.
|