Nie cięłam się po nadgarstkach, nie myśl, że próbowałam się zabić. Chciałam tylko, żeby mnie bolało, ale tak, żebym wiedziała, co boli. Takie coś miało sens: tniesz, więc Cię boli i już. Narastało we mnie ciśnienie jak w kotle parowym, a to było po prostu coś takiego, jakbym odkręciła zawór. Przypomniała sobie, jak mama robiła spody do ciast i nakłuwała je gęsto po całości. "Żeby mogło oddychać" - tak mówiła.
Zrobiłam to, żeby móc oddychać.
|