''Zarobki godzinowe, nawet w niby „dobrej” pracy nie pozwalały na normalne życie. Chcesz mieć co jeść, trzeba zapłacić za telefon, mieszkanie, internety, wypadało by czasem pójść do fryzjera a nie obcinać się w domu od gara i nagle okazuje się, że nie masz na nic poza tym, a do tego brakło Ci na karnet na siłownię. Wtedy idziesz do drugiej pracy. Wszystko fajnie, zaczynasz zarabiać tyle, że stać Cię dodatkowo na parę butów na przecenie, koszulkę, białko, carbo i witaminy oraz dwa wyjścia do kina. Ale tu zaczyna się błędne koło bo nagle zdajesz sobie sprawę, że nie masz kiedy to tego pierdolonego kina pójść. Zaczyna się życie w pracy. To w jednej pracy, to w drugiej, dodatkowo czasem wjeżdża trzecia. Rano wstajesz niewyspany, wiecznie spóźniony na biegu i wkurwieniu wylatujesz z domu zamieniając z własną kobietą tylko 3 zdania. W pracy głowa zajęta, wszystko Cię wkurwia, wieczne przemęczenie, druga praca to skupianie się tylko na tym, żeby w końcu wrócić do domu...
|