Walczyli o szczęście, zwyczajni gówniarze. W sporcie znaleźli odpowiedź na nurtujące pytanie. Siłownia i ring to było banalne, stawali się więksi i o wiele silniejsi. Skończyło się tak, że jeden poważnie walczyć zaczął, drugi zaś sobie walki odpuścił, zaczęły się zawody, podnosił ciężary. Kontakt się skrócił, nie widywali się już codziennie, raczej od święta. Zawody, walki to była rzecz święta, dopingowali się, nie wiedząc o ściemach... Jeden tajemnice skrywał, bokser młody, Szymek miał na imię, wiedział już miesiąc, że to już nie życie. Mógł walczyć o życie, z mocniejszym zawodnikiem. Lecz nie zdradził nikomu, że podać się zamierza. Nowotwór go pokonał, znokautował w momencie, upadł na deski, nie podniósł się więcej. Nie dla niego było życie na klęczkach.Więc bracie mój drogi, ja będę nad twoim grobem nieraz się modlił byś tam miał lepiej, nie dożyłeś wieku takiego by odejść. Będziesz w pamięci po życia mój koniec.
|