i jednoliniowo. Był list, długo nic, oczekiwanie, tęsknota. Była odpowiedź, fascynacja, ekscytacja. I znów przelewanie na papier tych swoich miłosnych wypocin. Znów cisza. Może jeden telefon na miesiąc, by wreszcie usłyszeć drugą połówkę. Kilka zdjęć z kliszy, trzeba wywołać, czekać. Wreszcie oglądanie, sytuacje budujące więzi. Czas, ten czas budował więzi, uczucia silniejsze i większe od kutasa byłego, czy dłuższe od najdłuższego połyku byłej. To uruchamiało w naszych móżdżkach sfery, które teraz umierają. Bo po co nad czymś się zastanawiać, o coś się bić, skoro jest tu i teraz, a jak nie to będzie zaraz. Teraz wszystko jest na już. A jak coś jest na już, to nie jest na zawsze...
|