Miała słuchawki na uszach Nuty miały unieść jej serce
Wznieść na wyżyny szczęścia i miłosnych westchnień
Nosiła krew na dłoniach, co dzień siedziała w oknie
Potrzebowała czyjejś bliskości, a żyła wciąż samotnie
Nie miała wtedy nikogo, z kim mogłaby porozmawiać
Dziś znów siedzi sama, tak jak wtedy, całkiem sama
I nie daje jej spokoju czas, bo on kurwa nie leczy ran
I nie rozumie jej nadal nikt-DymensNzNN
|