Łapie mnie w połowie drogi. Nie umiem spojrzeć mu w oczy. Milczymy oboje. W koncu dosięga mojego podbródka zmuszając bym na Niego spojrzała. "Mała wiem, że zjebałem ale na prawdę nie odbieraj mi siebie. Nie zniosę tego, że nie mogę podejść w pracy do Ciebie, pożartować, przytulić, uśmiechnąć i zobaczyć jak uśmiechasz się do mnie, odwzajemniasz przytulenie, czy rozmawiając ze mną patrzysz i widzę, że słuchasz" słyszę Jego cichą prośbę. Pozwalam mu się przytulić. Słyszę bicie Jego serca. Czuję się bezpiecznie. Pytam co z Anką. Wyprowadza się. Chcę się od Niego uwolnić, wyplątuję się z ramion, ogarnia mnie chłód.
|