Pierwszy miesiąc był najgorszy. Kolejne jakoś zleciały, nawet nie wiem na czym, nie wiem jak. Minął rok. Potem dwa, a już 4. Ja nadal mam łzy w oczach, gdy ktoś mówi Twoje imię. Na szalonej imprezie piję twoje zdrowie. Przy Twojej ulubionej piosence uśmiecham się bądź płaczę, zależy. Wszystko się zmieniło przez 4 lata, nie jedno. Nadal, gdy chcę z Tobą rozmawiać, to rozmawiam. Ludzie biorą mnie za chuligana, czy coś. Wiesz czemu? Bo zakładam adidasy, bluzę z kapturem, biorę rower kupuję piwo. I jadę z Tobą porozmawiać. Na Twój grób.
|