Z czasem zrozumiałam,że wcale nie chroniłam go, nie mówiąc o swoich problemach. Ciągle myślałam,że w ten sposób go chronię. Chciałam trzymać go jak najdalej od mojego lęku,problemach i smutku..ale to chyba działało w drugą strone. On i tak wszystko widział i czuł,że jest nie tak i swoim odrzucaniem jego mógł poczuć się niechciany> Mozliwe, że odebrał to jakbym nie chciała by uczestniczył w moim życiu.. Teraz wiem jakie to było złe zagranie z mojej strony..Szkoda, chciałam dobrze, a wyszło źle. A tu pewien cytat, który idealnie wpasuje się w to co napisałam --"Być razem znaczy dzielić radości i współuczestniczyć w smutkach.”
|