Nie wiem kiedy i jak to się stało, wydaje mi się, że tylko na chwile przymknęłam oczy. Tyle czasu minęło, że z banalnego zainteresowania drugim człowiekiem, moje uczucia urosły do kresu możliwości. Tak bardzo, że znajdują się na granicy zdania umrzeć z miłości. Gdzie druga osoba przysłania Ci wizję całego świata. Nie myślisz o sobie jako "ja", ale jako "my". Planujesz za dwoje, bo czujesz, że ten drugi ktoś to nieodłączny element Ciebie. Co najtrudniejsze, wierzysz, że nigdy się to nie skończy.
|