Paliłem mosty w imię miłości
Zabiłem coś w nich
Byłem w tym dobry!
Podpalałem stosy
Jakby kłótnie
Ona spała, wiesz
Wciąż mam małej włosy na poduszce i to spala mnie
Papieros nie smakuje już jak pierwszy raz na balkonie
Kiedy cały świat mógł być przeciw nam
Nadal płonę
Ale to już chyba nie ten żar, jak zadzwonię
Usłyszę znowu że mnie nie chcesz znać
I zaleje znów mnie napalm
Ale nie będę już przepraszał
I za ciebie umrzeć, spalać się
Nie chce już, nie wracam
I nie usłyszysz juz jak wołam cię
I nie zobaczysz w lustrze nas
Nie poczujesz nic
Bo ten obok to już nie ja
Ostatni raz pisze, spalam resztę kartek
I nie powiem ci nic więcej
I przed siebie lecę z fartem aż
Słońce spali skrzydła mi
Ząb, za ząb, litr za litr
Gdy mijając cię odwrócę wzrok
Ty patrzysz?
|