Ziomek, nigdy nie zapomnę pierwszych, bitych piątek
Gówniarzy, których pierwsza wódka grzała jak wrzątek
Tych twarzy dziś nie widzę - nowy życia porządek
Wódka już nie parzy, piję 0,7 wspomnień
Jak pierwszy pogrzeb świadomość otwiera nam drogi
Chcemy żyć dobrze, nikt nie miał w planach odchodzić
Przez jeden impuls dostrzegasz świata uroki
Jak pierwszy oddech dziecka, pierwsze jego kroki
Kolejny upadek, po pierwszym już nie ma śladu
Strzepujesz kurz z dumy, ból przed wrogiem zamaskuj
Jak treningowy worek - sam nie wiesz kto cię kopie
A twoje szczęśliwe karty od lat są na urlopie
Znam to bracie, człowiek często nie ma uczuć
Dorastał w syfie wychowanek ludzkiego brudu
Nie dosięgniesz nieba w parze betonowych butów
To życie na ulicach blisko zimnego gruntu
|