Wszystkie stworzenia świata, od początku jego istnienia się po prostu rozmnażały. Dążyły do przedłużenia gatunku, do dalszego istnienia. Tylko ludzie zrobili z tego wielkie zamieszanie, otoczyli w niesamowitą ilość kłopotów i bardzo skomplikowali. Zaczęli pisać o tym piosenki, wiersze, książki. Zaczęli cierpieć, płakać, a nawet zabijać siebie lub innych. Ludzie postanowili w podstawowym warunku życia szukać sensu istnienia i spokoju. Dobieranie się w pary zaczęli traktować jako taniec dusz, nie jako warunek rozmnażania. Podporządkowali temu życie i nazwali miłością. Na poziomie rozmnażania jesteśmy nie wyżej niż inne ssaki, a mimo to tylko my nadajemy temu takie znaczenie. Cieszymy się, cierpimy, uzależniamy od drugiej osoby, nadajemy sobie mnóstwo uniedogodnień, podporządkowujemy swoje życie drugiej osobie w imię czegoś co miało zapewnić trwanie gatunku. Często z tego wszystkiego nawet zapominamy owy gatunek przedłużyć. Oto właśnie cała natura ludzi
|