wpiepszyłam Ci się w Twoje poukładane życie, nie pytając o pozwolenie, wlazłam z brudnymi butami. z błedami własnej przeszłości, która zostawiła swoje ślady. bez skrupułów. bez zastanowienia. bez obietnic, że będzie pięknie i łatwo. bez zapewnień, że będę się starać, że się zmienię. ale z nadzieją. nadzieją na to, że przyjmiesz mnie z otwartymi ramiona, że ukoisz moje skołatane nerwy, że naprawisz moje po nadszarpywane serce, że ogrzejesz moje ciało swoim dotykiem, że dasz mi poczuć pocałunek, delikatny, pełen czułości, a nie ten pełen pożądania. z nadzieją na to, że będę mogła słuchać jak do mnie mówisz, jak starannie dopierasz słowa, że będziesz o mnie dbał, starał się, że będziesz pielęgnował to co jest między nami. z nadzieją, że mnie pokochasz, że sprawisz, że w siebie uwierze, że stanę się sensem Twojego życia. i nie zawiodłam się. znalazłam swoje miejsce na ziemi. miejsce, w którym jestem szczęśliwa. czuje się kochana. najbardziej. najmocniej. przez Ciebie.
|