Zazdrościła ludziom, którzy mieli zaplanowane życie. Ona bała się planować czegokolwiek. Może dlatego, że nigdy nic z tego nie wychodziło, tego nie wie nikt. Nauczyła się więc żyć na spontanie. Cieszyć się każdą chwilą, budzić z czystą kartą nowego dnia, nie wiedząc co przyniesie los. Tak jej było lepiej, wygodniej. Aż pojawił się on, i zburzył wszystko, cały jej światopogląd, całe poczucie prostego szczęścia i pozornej beztroski. Kazał jej dojrzeć, dorosnąć, a ona tak bardzo chciała zachować w sobie tą odrobinę dziecięcej radości, o którą tyle walczyła. Wiedziała, że kiedyś przyjdzie ten moment, że trzeba będzie zacząć żyć poważnie, ale od tego już nie będzie odwrotu, więc czemu zaczynać już teraz?
|