Lubię takie popołudnia jak te, gdy siedzę w męskim swetrze, opatulona szalikiem ukochanej drużyny, piję kawę i pracuję nad konspektami, narzekając na katar. Myślę, mimowolnie, o tych ciarkach na plecach, które odczuwam, gdy jestem na stadionie, o euforii, gdy Lechici zdobędą bramkę, o przyjaciółkach, z którymi dzieli mnie pasja, o tym, co piłkarze pokażą w rundzie wiosennej. Uśmiecham się, wierząc w zwycięstwo, które przynosi sukces. Never give up, proste hasło, wyrażające wszystko. Pasja, która nauczyła mnie moralności, sprawiła, że poznałam ludzi, z którymi trzymam sztamę. I myślę, że mój mężczyzna miał rację, gdy powiedział kiedyś: "Czuję, że nigdy nie wygram w twoim sercu z Lechem". Bo przecież to, co czuje się do klubu, pasja, emocje, to coś więcej niż miłość, nawet ta najbardziej szalona. / Kavu Zet.
|