Jest takie miejsce w gardle, w którym grzęzną wszystkie niewypowiedziane zdania. Mimo upływu lat, niektóre słowa wciąż nie przechodzą mi przez usta. Akumulują się na wysokości szóstego kręgu piersiowego i tkwią tam nieuleczalnie. Przygniatają i nie dają żyć. Godzinami dochodzę do siebie pod ich ciężarem. Złe senne retrospekcje codziennie od nowa. Podobno wystarczy 21 dni, żeby się do czegoś przyzwyczaić. Bzdura.
|