Chodźmy się kochać bez zabezpieczeń
I potem wyskrobiesz to dziecko łyżeczką
I w życiu nie miejmy już żadnych wyrzeczeń
I zróbmy tatuaż, że kochamy piekło
I kupmy w aptece ten antydepresant
I przedawkujemy go grubo po stokroć
I porobisz nożem mi sznyty na plecach
Bo tym co ci powiem, cię zranię w chuj mocno
Dziś po raz ostatni pójdziemy deptakiem na sam jego koniec
I po co nam czas, potłuczmy zegarki
I spalmy pieniądze, bo po co nam one?
Zrobimy na spółkę tę wódkę na ławce
I zwinę bibułkę i będziemy głodni
Weź kokaina jest jeszcze w samarce
I zwymiotujemy tym wszystkim na chodnik
I będziemy wolni, bo po co kodeksy
I nikt nie zabroni nam żyć jak teraz
Bo to ma dwie strony
I w tej drugiej wersji
Nikt nie ma prawa zakazać umierać
I kiedy tak myślę, że zrobię to serio
Bo czasem już nie mam ochoty by żyć
I z wyjątkiem tego, że to ty jesteś ze mną
Naprawdę nie mam już nic
|