Niszczyles Nas. Bawily Cie Nasze starania, łzy i Nasza milosc. Podobalo się Tobie to, ze tracimy czesc siebie by Cie odzyskać. Jesteś potworem... Tak. Smialo mogę tak Cie nazwać. Nie zmieniłeś się. By osiągnąć własne zaspokojenie seksualne oklamywales Ja. By mnie nie stracić, klamales jak z nut. Nie mogę zapomnieć o tych wszystkich słowach i cierpieniu, które sprawiles, wciąż się boje ślubu, to Ty we mnie ten strach wlales. Miałeś Ja, a wciąż niszczyles Mój związek. Jak sam kiedys stwierdziłeś, jesteś psem ogrodnika. Słuszna sugestia... Nie umiałeś strawić faktu, ze jest ktoś inny, ktos calkowicie inny od Ciebie, ktos kto zasypia i budzi się przy mnie, ktos kto nieba mi uchyla... Tylko wyjaśnijmy sobie jedno... To Twoje lóżko nie zdążyli wystygnąć, a myśli i serce nie zdazyly zapomnieć o mnie, gdy juz wkładałeś chuja w inna pochwę. Nie ja pierwsza przekroczylam niewybaczalna granice. Ja kochałam się z Nim ze świadomością, ze Go kocham, ze nie chce i nie mogę Go stracić.
|