Czasem, gdy rano się budzę, mam nadzieję, że coś się zmieni, wreszcie będzie dobrze, ktoś napiszę 'dzień dobry Kochanie', później zaproponuje film albo spacer. Albo po prostu będzie o mnie myślał i nie dawał zapomnieć o sobie. A potem uświadamiam sobie, że przecież nikt nie napisze, nie zadzwoni. Na swoje własne życzenie co dzień się katuję, czasem nawet żywię nadzieję.. A gdy przychodzi wieczór mam tę świadomość, że nadal nikogo obok mnie nie ma. Poza przyjaciółmi, nikt nie interesuje się moją osobą, nikogo nie obchodzi czy nadal jestem, jak się czuję, co robię. Zdaję sobie sprawę, że jestem żałosna, że całe moje marne życie takie jest, gorzej taka też wydaje się być moja przyszłość..... /who_cares_
|