Nic nie czuje...od tak, tak po prostu.
Nie czuje wszystkiego, ucieka mi z serca-czuje jak odchodzi.
Odchodzi ale nie wołam żeby wróciło...tak jest lepiej, tak myślę.
Błędnie myślę, myślę i zataczam błędne kręgi na polu martwych uczuć.
Zataczam się błędnie i koła są coraz większe, zamykając coraz więcej uczuć i tych żywych i martwych.
A żywe stają się martwymi i kurhany wspomnień coraz są większe, choć martwe krwawią.
Bolesne rany ciał nieżyjących martwo wdychają powietrze...krzycząc niemo o cisze w pustkowiu.
Poznają twarze oddychających żyjących ale oni nie krzyczą.
Niby żywi a nie żywi, bardziej martwi od martwych...bluźniący, rządzący, pełni mądrości i wiedzy.
Pustka jest w ich przypadku pełniejsza niż oni sami a ciemność jaśniejsza a dalej istnieją...
|