Stoję oparta łokciami o parapet, wzrokiem pozbawionym radości patrzę na pobliski park. Nie ma Cię. Dużo to ludzi, śpieszą z choinkami, zakupami, karpiem - tak by zdarzyć z tą wyjątkową kolacją, tak by ten jeden wieczór w roku nie być samotnymi (lub być samotnymi jeszcze bardziej) Są podobni do Ciebie niektorzy ze wzrostu, inni z chodu, usmiechu, koloru włosów, oczu, czy zapachu... ale nie ma tutaj Ciebie. Tej jednej jedynej postaci, ktorej brakuje mi tak bardzo...
|