Nie chodzi o to by każdej nocy odbywać pięćdziesiąt stosunków, w ogóle już nie chodzi o seks. Bo jakże magicznym zjawiskiem jest możność wspólnego snu! nic bardziej intymnego jak dzielenie się kołdrą, znoszenie jego chrapania i mojego wiercenia. I widok ukochanych oczu z samego rana. Jaka jest definicja miłości, jeżeli nie jest nią wspólny sen?
|