Mam dwadzieścia jeden, studiuję i pracuję. Radzę sobie z tym świetnie. Nigdy nie byłam głupia i nawet na kacu potrafiłam napisać test na piątkę. Nie wierzę w miłość, ale nie mam problemów ze zdobyciem zainteresowania mężczyzn. Zazwyczaj mam wyjebane, z kim to robię, a choć wielu uważa mnie i jego za parę, nie łączy nas nic więcej poza przyjaźnią i seksem. Może to właśnie jest wszystko, na co mnie stać. W końcu to on sypia w moim łóżku, je ze mną śniadania i zabiera na ostro zakrapiane imprezy, z których wracamy nad ranem. Lubię jego śmiech i to jak spławia typów, podrywających mnie na tanie teksty. Wiem, że mnie nie kocha, ale cenię to, że jest ze mną szczery. Mam dwadzieścia jeden lat i jestem kiepskim materiałem na żonę, ale idealnym na kochankę. Wiem dobrze, dlaczego ubieram się jak grzeczna dziewczynka, a zachowuję się jak kurwa. Wybrałam życie bez złudzeń, a ty nadal ufaj temu swojemu ukochanemu, że jest ci wierny. Daj spokój, to słowo już dawno straciło tu jakąkolwiek wartość.
|