Zgasiłam światło, zasłoniłam roletę, wyłączyłam komputer i telefon. Siadłam na łóżku i wszystko jeszcze raz przeanalizowałam. Dotarło do mnie jak przez pryzmat przeszłości raniłam, jak się bałam cokolwiek zrobić. Wiem, że moglo być inaczej, ale nikt nie jest idealny. Mogło być, ale nie jest. Popełniłam błąd, upadłam, leżałam bez jakiejkolwiek siły, dostałam porządny opierdol, zmierzyłam się z tym, otrzepałam się i wstałam. I wiem, że mam tak cholerną siłę w sobie, że już nie upadnę. Przeszłość mnie już nie dopadnie. Dzięki Tobie pokonałam pewne rzeczy, niektórych mi się nie udało, ale trudno. Obwiniałam Boga o to, że mi ciebie zesłał, a później odebrał. Gówno prawda, On wiedział co robi. Podarował mi Ciebie, żeby wynagrodzić mi poprzedni rok, a zabrał po to, żebym uświadomiła sobie pewne rzeczy, żebym wstała i poszła dalej, żebym się zmieniła. Będąc z Tobą marzyłam o wspólnym domu, dzieciach, wnukach.
|