Było grubo po czwartej rano. Przewracałam się z boku
na bok. Nagle zerwałam się z łóżka. Usłyszałam, że
ktoś puka mi do okna. Przerażona ze strachem w
oczach. Podeszłam do niego i odsłoniłam żaluzje.
Spojrzałam za nie. A tam stał przyjaciel na drabinie.
Szybko otworzyłam.
-Co się stało? - spytałam rozespana. Przez kilka minut
błądził oczami po mnie.
- No pytam się. Co się stało, że to nie mogło poczekać
do rana? człowieku jest po 4. - starałam się najciszej
krzyczeć aby nikogo nie obudzić. On ledwo co stał na
szczeblach drabiny. Dostrzegłam drobny szczegół w
Jego przepitych patrzałkach.
- Siostra chciałem widzieć Twoją reakcję. - ledwo
wydusił ze śmiechem. Niby chciałam poddać mu rękę
aby wszedł do mnie. Gdy nagle popchnęłam drabinę z
wielkim wybuchem złości. - ups! - krzyknęłam. Nie
tylko zobaczył moją rekcję, ale poczuł. Sam tego chciał.
Sam chciał tysiące sińców. Ale owszem sam sobie
podbił oko przez szczebel, gdy próbował wstać z
mokrej trawy..
|