Znowu śpię po kilkanaście godzin na dobę i jedyne na co mnie stać po wygrzebaniu się spod kołdry to zrobienie herbaty. Jem byle co albo wcale nie jem, chodzę któryś dzień w tym samym a lakier już prawie cały odprysł z paznokci. Nie wiem co ze sobą zrobić jak już wstanę, snuje się po domu szukając jakiegoś punktu zaczepienia. Odpalam tv jednak zaraz wyłączam, bo byle dziecko w reklamie doprowadza mnie do łez. Kiedy już zaliczę moją dzienną dawkę ruchu - w przybliżeniu trzy i pół minuty - wracam do łóżka żeby znowu wyłączyć się chociaż na te kilka godzin. Podobno spać to tak jakby trochę umrzeć. Bardzo podoba mi się ten punkt widzenia.
|