Chciałabym o tym komuś powiedzieć. Wyłowić bystrym okiem z gromady poplątanych zdań te najtrafniejsze, którymi mogłabym opisać, przedstawić, obrysować lekko drżącą dłonią stojące gęsiego fobie i stany, te, które chwytają mnie późną porą, z całej siły i bynajmniej nie jest to ot takie przytulenie.. Kto by pomyślał, kto byłby w stanie zgadnąć, że będę tak gładko i prostolinijnie przylegać do podłogi. Że z czasem jedynym horyzontem będzie dla mnie przybrudzona, obrypana ściana, a kurz wirujący gdzieś w czasoprzestrzeni osiądzie na skostniałych dłoniach. Że zimno będzie jedynym odczuciem dającym mi wystarczająco dosadnie sygnały że żyję...
|