Przychodzi koleś do psychiatry i mówi
- Panie doktorze, umiem latać.
- Jak to Pan umie latać to nie możliwe.
- No ja doktorowi pokażę
Wychodzi na parapet i skacze. Rozkłada ręce i szybuje, leci, w góre i w dół, potem robi sruby, piruety i różne akrobacje aż w końcu wraca na parapet.
_ Jak pan to zrobił? to nie możliwe!
Na co koleś wyskakuje znowu i frunie, robi akrobacje piruety i takie tam.
- To nieprawdopodobne! Musi mnie Pan tego nauczyć!
- To proste. Musi pan uwierzyć w siebie, wziąć głęboki oddech, myśleć o rzeczach przyjemnych i mocno machać rękami.
Lekarz nabrał powietrza i wyskoczył. Mimo starań i jakże pozytywnych myśli spadł i rozpłaszczył się na betonie. Koleś zerknął przez okno i szepnął
- Jak na Anioła Stróża to niezły ze mnie skurwysyn.
|