Tak długo potrafię być obojętna na Ciebie. Wyrzucam Cię z serca, nie myślę, nie tęsknie...nie istniejesz. I znów 'coś' burzy mój spokój, jedyną rzecz, która pozwala mi normalnie żyć. Doznaje tego bólu ponownie. Na nowo boli jeszcze bardziej...mocniej rani i ledwo łapie oddech. Życie pozwól mi wyleczyć się z tego, nie daj zabić ostatniej rzeczy dzięki której czuje się człowiekiem. Nie pozwól bym stała się nieczuła na drugiego człowieka. Dzięki wspomnieniom o Tobie powracam do swojego 'ja'. Staje się pieprzoną masochistką. Fizyczność tej strony boli mniej, do niej więc uciekam. Jedynym sposobem, który dopuszczam do rozwiązania problemu jest zniknięcie..zrobienie pięknego 'puff', po to by nie czuć więcej. Proszę pozwól mi żyć bez siebie.
|