" (...) zamknęła za NIM drzwi. Słyszała jeszcze jego ciężkie kroki po schodach. Idąc ściągała z siebie wszystkie maski, które kazały jej grać rolę twardej i nieugiętej. Mogła być sobą, włączyć muzykę, zapalić kadzidło chandam i płakać, głośno tym razem... bez udawania.. płakać z poduszką o kształcie jego imienia i jeszcze jego mdłym zapachu - zapachu odejścia."
|