[cz.I] W sumie poznaliśmy się przypadkiem, zostałam sama na mieście, wszyscy już pojechali do domu i zadzwoniłam do kolegi. Okazało się, że jest on jeszcze na mieście, w parku. Dołączyłam do niego. Był z kolegami, a wśród nich byłeś ty. Miałam wrócić o północy do domu, ale przekonałeś mnie, abym została dłużej. Powymienialiśmy się numerami, bawiliśmy się świetnie, wróciłam po 4 do domu, cała wymęczona ale w dobrym humorze. Cały następny tydzień minął nam na pisaniu, od czasu do czasu spotykaniu się w szkole, w piątek znów spotkaliśmy się na mieście, przypadkiem, i znów zostałam do późna, bo tylko poprosiłeś. Mija kolejny tydzień, zrzucasz czasami podtekstami, ja dyskretnie upominam cię, że chyba masz dziewczynę, ale nie jestem pewna, zresztą nie obchodziło mnie to wtedy, bo nie potrzebowałam zaangażowania, miałeś być tylko kolegą, tak zwanym 'od imprezy do imprezy'. Jednak przyszła sobota, pojechałam do ognisko i kogo tam spotkałam? Właśnie Ciebie, a u twojego boku dziewczyna...
|