wystarczyło jedno spotkanie. jeden
przelotny uśmiech. jedna chwila, a ja
siedzę właśnie z wzrokiem tępo
utkwionym w ścianę, w głośnikach po
kolei przewijają się piosenki tamtych
czasów, a serce z ledwością
wystukuje słabiutkie odbicia.
wszystko we mnie ożyło, wszystko
powróciło. myślałam, że tamten okres
należy do przeszłości. że tamte czasy
zostały zakończone, odkreślone grubą
kreską. niestety teraz wiem, ze było
to tylko pobożne życzenie. nie mogę
zapomnieć tamtego szczęścia, które
pomimo swojej toksyczności,
sprawiało, że żyję.
|