kilka lat temu? byłam wszędzie. nie było miejsca, osoby, ani akcji, której bym nie znała. wchodziłam na każde drzewo jak wysokie i niebezpieczne by nie było. zwiedzałam miejsca- sama, a ludzie z przerażeniem oglądali się za mną. nie było ogniska, w którym bym nie brała udziału i jako najmlodsza z towarzystwa najmniej się odzywałam najwięcej działałam. chodziłam podrapana, wjeżdżałam małym rowerkiem w pokrzywy-bo każdy płakał, że został poparzony. nieraz spadłam z huśtawki i zbierając tyłek z ziemi syczałam do siebie 'suuko, no spróbuj jeszcze raz!' . chodziłam oglądać boruty chłopaków, napierdalali się jak rzeźnicy- dosłownie, a ja mała w króciutkich spodenkach sięgająca pępka chłopakom zaciskałam małe pięści i cienkim głosem głośno kibicowałam. nie rozumiałam słów- doskonale rozumiałam czyny. jeżeli któryś z starszych kolegów pobity wracał do domu, ja szybciutko z mokrymi włoskami wybiegałam z objęć rodziców żeby móc złapać za rękę kolege i stając na palcach szeptać 'dowalisz mu!'
|