miłość. podobno to miłe uczucie. nie zawsze. dziś rozdziera mnie od środka, choć nie zostałam zraniona. wyżera mnie jak kwas. okropnie boli. dlaczego? TĘSKNIĘ. chciałabym usłyszeć tylko jeden dźwięk jego głosu, na sekundę znaleźć się w jego ramionach, tylko na chwile go ujrzeć. czuję, że to tylko będzie się nasilać, gdy wyjedzie. chce tylko po raz ostatni przed jego wyjazdem się pożegnać. przy nim pogodzić się z tym, że go nie będzie przy mnie. przytulić się do niego jak najmocniej ze świadomością, że muszę ten moment zatrzymać w sobie na ten czas, gdy będę sama. boję się. czasami wolałabym nie kochać. czuję się inna, jakby nikt nie mógł teraz zrozumieć co czuję. łzy mam cały czas w oczach, co chwilę muszę wychodzić, by w samotności dać im spokojnie spłynąć po policzkach. nie potrafię się uśmiechnąć, nie potrafię myśleć o niczym innym ani robić coś, co nie byłoby z nim związane. szukam wciąż czegoś, do czego mogłabym się przytulić, a w myślach wyobrażać sobie, że to jego ciało. :(
|