Zaczynasz układać wszystko od nowa, zrywasz z nim kontakt, zawierasz nowe znajomości, poznajesz wartościowych ludzi, jakoś po woli wszystko składa się w jedną całość, już przestajesz tęsknić, przywykasz, mija tydzień, potem kolejny, tak do pierwszego miesiąca i gdy już myślisz, że ten najgorszy okres jest za tobą, że już wszystko będzie z górki jakoś przetrwasz to... no właśnie to wtedy on wkracza do akcji i wpierdala ci się w ten niby poukładany świat i co robi? niszczy. demoluję wszystko. i w jednym ułamku chwili ta cała stabilność, nad którą pracowałaś znika, pryska jak bańka mydlana, roztapia się jak śnieg, paruję jak woda.
|