Z wierzchu śmieszny w chuj, w głębi smutny jak pizda, za dużo myślę, jak głupi, miewałem dni, że leżałem w wyrze do wieczora gapiąc się w sufit, na to wóda była lekiem, wypełniałem bletę, żeby było lepiej, żeby kłaść się spać z uśmiechem, i choć nigdy nie byłem sam, zawsze byłem samotny, a każdy plan, wychodził ze skutkiem odwrotnym.
|