Ktoś głośno woła moje imię. Odrywam wzrok od jakiegoś punktu, na który pewnie patrzyłam zdecydowanie za długo. Gapi się na mnie, bezczelnie się uśmiecha i słyszę "żyj.!", takie pełne przekonania, prośby, ciekawości... Mimowolnie uśmiecham się do tych brązowych oczu tuż na wprost mnie. "Okey" odpowiadam, bardziej dla uzyskania świętego spokoju, kiedy na prawdę chcę krzyczeć "Nie.!"
|