Założyłam jej kosmyk zabłąkanych włosów za ucho i pocałowałam w czoło. Nie było w tym geście za grosz teatralizacji, ale za to czułości na tony. Patrzyłam na jej zamknięte powieki i delikatną buzię, chcąc uchronić przed całym złem tego świata, a przecież już tyle razy go dotknęła. Poczułam się odpowiedzialna za tą kruchą istotę, która kilka lat wcześniej była moim drogowskazem. Poczułam, że muszę zrobić wszystko, by tylko zostawić ją przy sobie. Ale niektórzy ludzie będą już n a z a w s z e, prawda? Mimo tego, jacy jesteśmy. Mimo naszych wad i błędów. Bo "na zawsze", to właśnie takie mimo wszystko, bez względu na to, czy tamto. Bo "na zawsze" to takie drugie "kocham Cię".
|