Podczas jednej z imprez wyszliśmy na balkon. On ze szlugiem, a ja z piwem w dłoni. Przez kilka minut gapiliśmy się przed siebie, na miasto, ulice, ludzi. 'dlaczego nam nie wyszło' zapytał w pewnym momencie, a mój świat się zatrzymał. 'uzależniliśmy się od siebie podczas pierwszego spotkania, a to, co było między nami, było zbyt toksyczne, to nas niszczyło' odpowiedziałam nie całkiem świadoma swoich słów. 'ale przecież się kochaliśmy, przecież to między nami, to była miłość' ciągnął dalej rozmowę. 'czasem miłość nie wystarcza' pociągnęłam ostatni łyk cholernie zimnego już piwa i weszłam do mieszkania. /ohyeah
|